Zapraszam Was nad Bałtyk, na ślub w rytmie slow.

Czerwiec 2021, niekończąca się pandemia, niepewność  związana z obostrzeniami.  Daria i Edwin podjęli jednak decyzję o zorganizowaniu wesela, w nieco zmienionej formule. Zamiast typowego przyjęcia w sali weselnej, zarezerwowali domki w Rewalu.  Zaprosili swoich najbliższych oraz mnie.

Jako bazę wybrali Łukęcin,  a dokładnie domki w Mamma Mia Resort. Piątkowy wieczór spędziliśmy relaksując się nad basenem, natomiast już  w sobotę rano przygotowania ruszyły pełną parą. Ceremonia zaślubin odbyła się w USC w Rewalu. Sesję zdjęciową zrobiliśmy na klifach w Trzęsaczu. W ramach przyjęcia weselnego odbyło się grillowanie w luźnej atmosferze oraz wycieczka na plażę. Wszyscy byli uśmiechnięci i zadowoleni.

Pomysł wyjazdu nad morze był dobrą alternatywą dla wesela. Polecam taką ideę wszystkim, którzy nie przepadają za tradycyjną formą celebracji, a jednocześnie chcieliby w wyjątkowy sposób uczcić swój ślub.

Dla fotografa ślubnego taki reportaż jest ciekawym wyzwaniem. Przyzwyczajeni jesteśmy często do dużej ilości wydarzeń nagromadzonych podczas ceremonii zaślubin i wesela. Wygląda to nieco inaczej kiedy spędzamy z kimś dwa dni i szukamy wyjątkowości w sytuacjach pozornie zwyczajnych.  Nie ma spektakularnych wejść, tańców czy występów. Są długie rozmowy, relaks z najbliższymi, czas płynie powoli.  Na tym zbudowana jest wyjątkowość tego ślubu, którą starałem się oddać w reportażu. Byłem jednocześnie na uboczu, jak i w centrum. Oceńcie sami czy mi się to udało.